W ostatnim czasie wśród moich pacjentów, ciągle pojawiają się pytania: „ no wszystko ok, ale skąd mam wiedzieć co kupować aby zdrowo jeść, na co zwracać uwagę”. Dlatego też postanowiłam napisać ten artykuł, który mam nadzieję stanie się waszym przewodnikiem po sklepach spożywczych.
Pierwszą podstawową zasadą na którą patrzymy to termin ważności. W sklepach często pojawiają się produkty przecenione z kończącym się terminem – czy warto je kupować ? Jeśli opakowanie nie jest uszkodzone, mamy pewność że produkt zostanie skonsumowany w najbliższym czasie – jak najbardziej możemy się skusić. Jedna uwaga, kiedyś dawno temu za czasów studenckich, jeden z moich kolegów postanowił zaoszczędzić. Wypatrzył w sklepie przeceny, kupił produkty z końcowym terminem ważności i zamroził je na około miesiąc czasu. Jak możecie się domyśleć po rozmrożeniu, ugotowaniu i kilkakrotnym podgrzewaniu przygotowanej potrawy wszystkich konsumentów spotkał rozstrój żołądka. Także nie mrozimy tych produktów. Do bardziej odpornych, które możemy bezpiecznie spożyć nawet kiedy ich termin minie należą: makarony, kasze, ryże, dżemy, marmolady. Data ważności jest dla przemysłu spożywczego bardzo istotna, gdyż skracając ją producencie pośrednio zmuszają konsumentów do częstszego kupowania. Oczywiście zaraz mogą odezwać się głosy: przecież to wszystko musi być zatwierdzone .. w pełni się z tym zgadzam ale czy czasem nie jest tak iż zatwierdzane jest coś co nie powinno ? – pytanie retoryczne, nie odpowiadajcie na nie. Zawsze należy kierować się swoim rozumem. Sprawa stała się na tyle drażliwa, że zainteresowała się tym Unia Europejska. W najbliższym czasie w życie mają wejść nowe regulacje prawne, które pójdą o krok dalej i zdecydują które produkty nie będą miały terminów przydatności. O tym jak długo będzie można przechowywać żywność zdecydują organizacje certyfikujące natomiast jeśli chodzi o produkty zwierzęce, decyzje podejmą weterynarze. Chodzi tu głównie o ochronę przed zatruciem ale czy rzeczywiście tylko o to.
Drugim bardzo ważnym aspektem jest czytanie etykiet. Co jest istotne, im mniej barwników, konserwantów tym lepiej. Proszę pamiętać nawet najbardziej z pozoru zdrowa żywność, po nawet drobnym przetworzeniu traci w większym lub mniejszym stopniu swoje wartości zdrowotne. Dlatego lepiej wybierać produkty proste, które można samemu przetworzyć, domowymi sposobami. Zatem czytając etykietę unikamy E (konserwanty, barwniki, słodziki, zagęszczacze itp.). Wyjątkiem jest E 300 tzw. kwas askorbinowy, znany szerzej jako witamina C. Unikamy również MOM- mięsa oddzielonego mechanicznie od kości, czyli tak zwanych resztek. W większości trafiają do wędlin i parówek. W dużej mierze należy zwracać uwagę na potwierdzenie certyfikatem takich stwierdzeń jak : „pochodzące z hodowli ekologicznej”, „pochodzące z czystego regionu ekologicznego”, „posiada właściwości lecznicze” itp. W dzisiejszych czasach na opakowaniu wszystko można napisać, a producenci wszystko mogą obronić. Dlatego jesteśmy bardziej bezpieczni kiedy wybieramy produkty certyfikowane. Mamy wtedy pewność, że przynajmniej w jakimś stopniu ich wytwarzanie jest kontrolowane. A tak na marginesie czy naprawdę uważacie, że coś takiego jak żywność ekologiczna istnieje. Na samym początku powinniśmy się zastanowić co to jest żywność ekologiczna. Jest wiele definicji, większość z nich mówi że jest to żywność wolna od zanieczyszczeń, nieprzetworzona, a jej synonimem jest naturalność. Obiektywnie przyglądając się temu co nas otacza, nie jesteśmy w stanie zapewnić wzrost, hodowle czemukolwiek. Możemy jedynie spowodować że będzie zawierać mniej substancji szkodliwych. Taka wersja chyba jest najbardziej optymalna i nie mija się z prawdą. Kolejnym elementem, który może wyprowadzić nas z równowagi to umieszczenie nazwy nieadekwatnej do sposobu wytworzenia danego produkty. Kilka prostych przykładów „ w polewie czekoladowej zamiast w polewie o smaku czekoladowym, „ o smaku owoców” zamiast „ o zapachu owoców „ itp. Takich przykładów jest bardzo dużo. Po zaostrzeniu się przepisów, dotyczących takich manipulacji, producenci znaleźli inny sposób na przyciągnięcie potencjalnych konsumentów. Bardzo fajnym przykładem jest masło. Piękna szata graficzna przedstawiająca świeże mleko, krowy i wszystko to z czego powstaje cudowne masło a nazwa to masmi…… Takich przykładów jest pełno. Dlatego bacznie czytajmy etykiety produktów które nas interesują.
Jak producenci chcą „ulepszać „ swoją żywność ?. Powinniśmy wiedzieć o kilku podstawowych sztuczkach, które są bardzo dobrze przyjęły się na rynku.
- Do ciemnego pieczywa w większości dodaje się karmel w celu przyciemniania masy ciasta. Efekt to ciemny chleb, który sugeruje jak dużo różnych ziaren zostało dodane. Jeśli chodzi o chleb kupowany w piekarni, trudno sprawdzić jaka jest prawda. Mój sposób: zawsze mówię że mam alergię na karmel. Małe kłamstwo, bardzo skuteczne. Na dzisiejszym kruchym rynku nikt nie chce mieć problemów. Niektórzy z Was mogą to potępić ale jak inaczej mieć pewność, że ja nie zostałam oszukana?
- Wybierając pieczywo należy zwrócić uwagę czy w jej zawartości nie ma manioku, często dodawany jest zamiast o wiele droższej mąki ziemniaczanej. Lekki puszysty chleb może być oznaką dodania substancji spulchniających ( wiele osób jest na nie uczulone) zamiast zakwasu chlebowego.
- Cukier brązowy to kolejna ciekawostka. Ze względu na to, że jest produkowany w mniejszej ilości często kupujemy nie to co chcemy. Cukier brązowy to często biały z dodatkiem karmelu. Moja rada, jeśli na etykiecie znajdziecie jakikolwiek wpis dotyczący karmelu, najprawdopodobniej to małe oszustwo.
- Kupując ser sprawdzajmy czy rzeczywiście są to produkty mleczne. W ramach oszczędności większość producentów zamiast mleka dodaje tłuszczu palmowego, przez co produkt staje się seropodobny. Oczywiście jedyne co zostaje- nie zmienione to cena.
- Hitem są soki. Zamiast ich często kupujemy nektary, które powstają na bazie barwników, konserwantów, aromatów. Cudownie napisany zestaw witamin to jedynie pobożne życzenia.
- Jeśli chodzi o przyprawy to już standard, że w większości to łodygi a nie liście. Po pierwsze są cięższe a po drugie tańsze.
- Oszustwa na gramaturze zdarzają się często. Doskonałym przykładem są ryby, które po odmrożeniu uzyskują wagę o połowę niższą od wagi zapisanej na opakowaniu. Mięso surowe, do którego wstrzykiwana jest sól , solanka, woda zdarza się nagminnie. Po odstawieniu do lodówki waga się zmniejsza a na podstawce pojawia się woda, po wrzuceniu na patelnie czy do piekarnika zaczyna się dramat i sztuka mięsa zmniejsza się o połowę. Często też jesteśmy przyzwyczajeni, że dany produkt posiada znaną nam już wielkość, i na pierwszy rzut oka nie zauważamy że pojemność opakowania została zmniejszona przez producenta.
- Witaminy i minerały zawarte w produktach są bardzo kruche i trudne do utrzymania po zastosowaniu nawet najprostszych zabiegów technologicznych. Doskonałym przykładem są płatki kukurydziane do których często dodawany jest kwas foliowy. Prawda o kwasie foliowym będzie przykra, bardzo szybko się utlenia i jest najbardziej niestabilny. Krótko – po otworzeniu paczki kwas znika a po nim pozostaje jedynie wspomnienie.
Jak sami widzicie istnieje wiele możliwości „odstąpienia” od tego co być powinno. Dlatego bardzo ważne jest to abyśmy byli świadomymi konsumentami. Podczas kupowania czytajmy to co zawiera etykieta, zwracajmy uwagę na sposób przechowywania, opakowanie itp. Starajmy się aby marketing nie wpływał na nas tak mocno, patrzmy na niego przez pryzmat iluzji. Niech wartości wypisane staną się głównym elementem decydującym o nabyciu. Zróbmy to dla zdrowia swojego i najbliższych.
Mam nadzieję, że choć trochę przybliżyłam wam problem o który tak często pytacie.